Smolensk-2010.pl CHCEMY PRAWDY O ZAMACHU NA PREZYDENTA

17 Apr 2010

I co teraz???

Otrzymalem teraz tego majla, wiec zamieszczam natychmiast.

Ale zadaje sobie pytanie czy to nie jest prowokacja jakas aby Polacy staneli przeciwko Sowietom.

+++


Prezydent Kaczyński  i wszyscy inni znajdujący się na pokładzie samolotu lecącego na uroczystości katyńskie nie zginął w samolocie, który rozbił się kolo lotniska w Smoleńsku - jak to pokazano całemu światu ale w innym miejscu.

W Smoleńsku rozbił się samolot bliźniak. Bliźniak ten był pusty - bez pasażerów i załogi.



Przypuszczalnie chciano mieć absolutna pewność skutków zamachu i dlatego zamordowano wszystkich poprzez stracenie samolotu prezydenta i rozbicie go w ustronnym miejscu, gdzie ofiary można było rzeczywiście dobić o ile ktoś by przeżył.
W Smoleńsku rozbił się jedynie samolot bliźniak, który został spreparowany jedynie do upozorowania katastrofy z winy pilota. W Tv widać było rozbity samolot ciał ofiar nikt nie widział.

Konstrukcja bliźniaka była specjalnie przygotowana do rozpadnięcia się na mnóstwo kawałków zdemolowanej konstrukcji na dużej przestrzeni miejsca upadku. To celem ukrycia właśnie faktu braku ciał ofiar w samolocie rzekomo prezydenckim.


Pierwsi  spontaniczni świadkowie na miejscu rozbicia samolotu Tu-154, np polski kamerzysta  telewizyjny oraz polski ambasador w Moskwie Bhar, stwierdzili zgodnie, ze nie widzieli ciał ani zabitych ani rannych.  Szczególnie ważne tu jest zeznanie kamerzysty, który był a Kabatach i widział jak wygląda miejsce katastrofy lotniczej w chwili tuz po zderzeniu samolotu z ziemia.  

Brak ciał zabitych lub rannych, obaj świadkowie podkreślali  ze zdumieniem i pełna świadomościowa niezwykłości tego faktu.

Ciał ofiar nie widział ani ten polski kamerzysta ani następni operatorzy , którzy filmowali strażaków polewających wrak woda.  Ani jeden raz kamera okazała coś co mogło przypominać ciało ofiary katastrofy. Ciała te powinny przecież   znajdować się  w samolocie oraz obok.
Samolot ten leciał z niska prędkością a konstrukcja miała być nienaruszona do chwili uderzenia w ziemie. Dodatkowo gałęzie lasu oraz miękkie podłoże powinny wybitnie amortyzować uderzenie co powinno umniejszyć efekt ew rozrzutu ciał. Gdyby w samolocie blizniku byli ludzie to widać by było tez ciała ofiar wypadku.

Kamery nie okazały tez ani plandek lub koców , które w takich wypadkach narzuca się na ciała zabitych. Na wszystkich ujęciach kamer brak takich śladów przykrycia ew ciał.
Do miejsca wypadku nie podjechała ani jedna karetka nie przybył nikt z personelu medycznego.

Pokazano trumny przy w wożeniu ich na miejsce wypadku jaki i przy wywożeniu ich do Moskwy.Co było w trumnach nikt nie widział. Pakowanie skrwawianych ciał ofiar katastrofy pozostawia ślady krwi na ubraniu personelu ratunkowego jaki sprzęcie ratunkowym. Tu ani ratownicy nie mieli śladu krwi ani materiał trumien nie został zakrwawiony w sposób widoczny.
 
Wladze Smoleńska grotesko wręcz podały , ze wszyscy zginęli. Podczas kiedy nie wiedziano nawet ilu było zabitych - nie umiano podać żadnej cyfry. Cyfra było: wszyscy zabici.W przypadku takiej katastrofy podaje się ilu ciał doliczono się wśród zabitych a ile ciał możne brakować - zaginieni. Widać tu wcześniej zaplanowane komendy zaprojektowane za biurkiem i nie mające pokrycia w realnych raportach o faktycznym zdarzeniu.


Oprócz oceny działań ratunkowych dochodzi tu aspekt oszacowania  technicznego uszkodzenia  samolotu. Kiedy w pierwszych doniesieniach podawano , ze wszyscy zginęli i samolot został doszczętnie zniszczony w trakcie katastrofy, TVP Info pokazywała swymi kamerami - w tle takich właśnie komentarzy  -wyraźny dobrze zachowany kształt kadłuba samolotu. Kadłub  - w części środkowej - leząc na ziemi  wyglądał być w bardzo dobrym stanie!
Leząc lekko skośnie do osi kamery ukazywał wyraźnie swe wnętrze,które wyglądało na dobrze zachowane choć wskazujące na ślady braku tak foteli jak polek bagażowych itp. Wyglądało to jakby nastąpił tam wybuch , który wymiótł wszystko ze swego wnętrza. Cos tak jak skorupka jajka bez swej zawartości. 
Na pokazywanych zdjęciach video widać było tak jakby cześć cylindryczna kadłuba została rozdarta na kawałki.  Przekrój tego rozerwania był charakterystycznie postrzępiony regularnie - tez jak skorupka jajka -  co było widokiem niezwykłym przy takich zderzeniach. To postrzępienie mogło być także   podobne  do rury lub łuski pocisku , które zostały rozerwane silą wybuchu od środka a nie siły zewnętrznej. Uszkodzenia takie nie mogą być skutkiem uderzenia w ziemie.

Film pokazujący tak zniszczona konstrukcje zaginał i możne nie ma już go nawet w archiwum TVP. Jeżeli  ktoś nagrywał te sceny w domu powinien kopie tego filmu rozesłać po świecie i opublikować na internecie.

Co charakterystyczne ogon części kadłubowej - pokazany na innym filmie -ma widoczne oderwanie od części kadłuba cylindrycznego w sposób absolutnie odwrotny.
Sprzeczność w rozumowaniu nie występuje  jeżeli założymy , ze kadłub cylindryczny jest jednolity a cześć ogonowa jest przykręcona śrubami przez wręgę kadłubowa.
Przygotowując konstrukcje do łatwego rozsypania się w trakcie wybuchu przy uderzeniu w ziemie jest dużo łatwiej poluzować śruby części ogonowej niż osłabić monolityczna konstrukcje części cylindrycznej. Stad ta różnica.


Fakt, ze konstrukcji ogonowa została celowa osłabiona jest łatwo zauważalny. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia innych katastrof Tu-154. Tam zawsze ogon jest konstrukcją najtrwalszą i trzyma się części cylindrycznej , podczas kiedy u bliźniaka nastąpił wyraźny podział.

Przygotowując  samolot bliźniak do efektownego rozbicia postanowiono zwiększyć efekt rozrzucenia części wraku poprzez rozerwanie kadłuba od środka właśnie za pomocą ładunków wybuchowych. Obawiano się bowiem , ze wrak zachowa się w całości i trudniej będzie okryć fakt braku ciał.

  Bliźniak byl tak właśnie  przygotowany - konstrukcja osłabiona - do rozpadnięcia się na mnóstwo kawałków  na rozleglej przestrzeni.  Z tych to powodów samolot nie zapalił się. Brak pożaru bowiem jest prostym wynikiem braku paliwa w zbiornikach. Samolot prezydencki  -  „prawdziwy”  - miał paliwo na cala drogę powrotna i przy takim właśnie uderzeniu plunąłby ogromnym pożarem. Brak paliwa w bliźniaku  musiał wynikać z obaw , ze eksplozja samolotu w powietrzu wywoła równoczesny pożar samolotu na wyraźną chwile  przed zderzeniem się z ziemia - co podważy wersje o błędzie pilota.
 
+++

No comments:

Post a Comment

Z powodu niechcianego spamu,
aby skomentować,
trzeba sie zalogowac