Na zaproszenie Szkocko - Polskiego Towarzystwa Kulturalnego w Edynburgu, na jeden tylko koncert przyjechał z Walii, gdzie aktualnie mieszka, pianista, kompozytor, nauczyciel i autor wspaniałych książek o Chopinie, Iwo Załuski.
Iwo Załuski jest blisko spokrewniony z Michałem Kleofasem Ogińskim, którego twórczość przedstawiał i porównywał z dokonaniami Chopina. Córka Ogińskiego Amelia, wyszła za mąż za księcia Karola Załuskiego i w piątym pokoleniu Załuskich, w 1939 roku, przyszedł na świat Iwo. Żeby wszystko było wiadome, pierwsze pół roku życia spędził w majątku rodzinnym w Iwoniczu. Jego starszy brat Andrzej, historyk, jest również znany miłośnikom muzyki chociażby z odczytu o polskim Hymnie Narodowym wygłoszonym dla Towarzystwa Muzycznego w Edynburgu. Na marginesie, jak ostatnio prowadzone przez Andrzeja Załuskiego badania historyczne wykazują, to Michał Kleofas Ogiński a nie jego stryj Michał Kazimierz Ogiński miał być autorem melodii hymnu „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Ale wróćmy do koncertu.
Przepełniona po brzegi sala, wspaniała, słoneczna pogoda niecodzienna w Szkocji, centralnie ustawiony koncertowy fortepian. Po ciepłym wprowadzeniu przez Izabellę Brodzińską, prezes SPTK, zasiadł za klawiaturą i potężnym akordem z poloneza „Pożegnanie Ojczyzny” przywitał melomanów Iwo Załuski.
Przerwał po kilku taktach… by rozpocząć opowieść o księciu Michale Kleofasie Ogińskim, swoim praprzodku, który mimo że ujawnił swój talent bardzo wcześnie, nie planował kariery muzycznej a raczej dyplomatyczną. Był posłem na Sejm mając zaledwie 21 lat. Jeździł na misje dyplomatyczne do stolic Europy, brał udział w Powstaniu Kościuszkowskim. Naraził się tym Rosjanom i carycy Katarzynie, dlatego musiał z zagarniętej przez sąsiadów Polski uciekać za granicę. Tułał się przez kilka lat bez środków do życia od Konstantynopola przez Włochy do Paryża, próbując znaleźć dyplomatyczny sposób na wskrzeszenie kraju i uwolnienie od zaborów.
Iwo Załuski ilustrował polonezami historię barwnego życia Ogińskiego, których pradziad skomponował dwadzieścia cztery. Porównywał je z szopenowskimi, wykonując je także na fortepianie.
Przejmująca opowieść o Polsce, której już nie ma, o muzyce, którą Ogiński tworzył ot, tak jakby sobie tylko pogrywał dla przyjemności, improwizując często na spotkaniach z przyjaciółmi, choć myślami błądził gdzieś daleko w poszukiwaniu ratunku dla Ojczyzny.
Jego polonezy były właściwie do słuchania, a nie do tańca. Przyjaciele lubili jak tak im grał, i grał, i grał… a zresztą, komu było wtedy do tańca?
Nie widząc możliwości odzyskania niepodległości, pomimo obietnic cara Aleksandra i powołania Królestwa Kongresowego, de facto, atrapy polskiego państwa, Ogiński skomponował w poczuciu bezsilności polonez „Pożegnanie Ojczyzny” i wyjechał do Florencji skąd pochodziła jego druga żona. Właśnie z nią miał córkę Amelię, praprababkę Iwona Załuskiego, bardzo uzdolnioną muzycznie. Dla niej skomponował Poloneza G-dur na 3 ręce. Tego Poloneza Iwo wykonał sam, ale do kolejnego Poloneza G-moll na 4 ręce zaprosił już Doktora Colina Kingsleya z Edynburskiego Stowarzyszenia Muzyków, honorowego prezydenta Szkocko-Polskiego Towarzystwa Kulturalnego, co zostało bardzo ciepło przyjęte oklaskami.
Na zdjęciu Dr Kingsley i Maria Musur Grieve redaktor naczelna Edynburskiego Biuletynu
Informacyjnego.
Końcową część recitalu wspaniałego pianisty i gawędziarza wypełniły mazurki Ogińskiego i Chopina.
Po koncercie artysta zaprezentował swoje książki i płyty. Pięknie wydana w dwu językach, polskim i angielskim „Europa Chopina” oraz płyty CD „Michał Kleofas Ogiński”z polonezami, rozeszły się w mgnieniu oka. Szkoda, że nie przywiózł więcej egzemplarzy bo chętnych było wielu.
Jeden ze słuchaczy, Doktor John Willmet wiceprezydent Edynburskiego Towarzystwa Muzycznego, przyniósł ze sobą jedną z pierwszych publikacji Iwona Załuskiego o Chopinie, „The Scottish Autumn of Frederic Chopin”. Prezentując książkę, podkreślił znajomość szczegółów i pietyzm z jakim autor pisał o pobycie Chopina w Szkocji.
Na zdjeciu, Sylwia Spooner- Cultural Affairs Expert, Izabella Brodzinska- prezes SPTK, Iwo Załuski, Mona K. Mcleod -pisarka z książką Załuskiego The Scottish Autumn of Frederic Chopin.
Na sali obecna była również właścicielka kamienicy przy 10 Warriston Crescent pani Jane Kellet , gdzie Chopin mieszkał w dniu swego koncertu w Edynburgu, 4 października 1848 roku.
W swobodnej atmosferze, z lampką wina oraz płytą w ręku, czekaliśmy w kolejce po autograf. A pianista z przyjemnością dzielił się również niekończącymi wspomnieniami.
Po takiej duchowej uczcie szkoda było opuszczać wirtuozerski klimat siedziby Towarzystwa Muzycznego.
Jak zapewnia pani Izabella, niewykluczone że Iwo Załuski ponownie przybędzie do Edynburga jesienią z koncertem połączonym z wystawą prac artystki Hanny Zbroniec.
Jak powiedział, jej miniatury są oryginalne i bardzo go inspirują. Zatem już od dziś szykujmy się na podwójną duchową ucztę.
Na zdjęciu Iwo Załuski i wierne słuchaczki.
19795
No comments:
Post a Comment
Z powodu niechcianego spamu,
aby skomentować,
trzeba sie zalogowac