Ileż to juz lat minęło od tego pamiętnego 2 kwietnia?
Ileż to się już na świecie wydarzyło od tamtego dnia?
Kiedy w czasie późnowieczornej Mszy Świętej w Jego intencji, do celebrująego w mej parafii ks. proboszcza podszedł wikary i cos szepnął mu do ucha, już wiedzielismy, juz do nas dotarła ta wiadomość, choć...
proboszcz jeszcze nic nie powiedział.
Już stanęła kością w gardle i nie pozwoliła wykrztusić ani słowa,
już wycisnęła bezwstydne strumienie łez z oczu, choć wokół tyle ludzi...
Nikt się nie krępował, nikt się tych łez nie wstydził, to było takie normalne, takie spontaniczne...
I wreszcie padły te słowa, które musiały paść, dokładna godzina, oficjalny komunikat...
Stało się, nieodwracalne, wypełniło się... Odszedł do domu Ojca...
Modlitwa, żarliwa modlitwa przyniosła uspokojenie, a potem spacer do domu w ciszy i skupieniu. W domu juz oficjalnie... z telewizji... wszystkie kanały... wszystkie programy... cały świat był poruszony...
Dzisiaj,
w rocznicę Jego odejścia, przypomnij sobie kilka cudownych chwil, przzeżyj to jeszcze raz, popatrz jaki to cudowny wynalazek ten internet, prawda? Mówisz i masz, na zawołanie...
I najsłynniejsze kremowki i wspomnienia, wspomnienia z młodości...
No comments:
Post a Comment
Z powodu niechcianego spamu,
aby skomentować,
trzeba sie zalogowac