Smolensk-2010.pl CHCEMY PRAWDY O ZAMACHU NA PREZYDENTA

24 Mar 2011

Już za miesiąc w Edynburgu stare syrenki i warszawy jak nowe.

Malutka miejscowość Nekla w Wielkopolsce, na drodze z Poznania do Wrześni, znana jest nie tylko z zabytkowej wieży ciśnień, kościoła  p.w. Św. Andrzeja Apostoła, czy XIX wiecznego zespołu dworskiego, ale stała się sławna głównie dzięki grupie zapaleńców, miłośników starych samochodów, produkowanych w Polsce od przełomu lat 50/60.  W ciągu siedmioletniej działalności Klub Miłośników Syren i Warszaw, bo taką noszą nazwę, zdążył objechać już pół Europy, wszędzie stanowiąc obiekt zainteresowania tubylców oraz dumy licznie przybywającej na miejsce spotkań Polonii.
W tym roku na początku maja, grupa kilkudziesięcioosobowa grupa kierowców i przyjaciół syrenek i warszaw przybywa po raz pierwszy do Edynburga.
Organizatorką Rajdu Nekla – Amsterdam – Edynburg jest Danka Kaczmarska. Na miesiąc przed wizytą w Edynburgu udało mi się zadać Danusi kilka pytań.

- Jak to się zaczęło, jak powstał klub wielbicieli syrenek i warszaw?
-  Wszystko zaczęło się od wielkiej pasji. To niesamowite jak mała grupka ludzi potrafiła upodobać sobie stare PRL -owskie samochody i zarazić tą miłością wielu innych. W roku 2004 powstał w Nekli klub zrzeszający miłośników starych polskich aut syren i warszaw, który początkowo działał przy wrzesińskim  LOK-u. W kolejnych latach KMSiW prężnie się rozwijał stając się rozpoznawalnym w całym kraju. Okazało się, że Nekla, małe wielkopolskie miasteczko stało się nieoficjalną stolicą "syreniarstwa". Właśnie tam statystycznie w skali krajowej, ale z pewnością i światowej, przypada najwięcej syren na jednego mieszkańca.

- Ilu was należy do klubu?
- Miniony rok, okazał się dla Klubu przełomowym, bowiem od marca 2010 roku działa jako stowarzyszenie zarejestrowane w KRS, co daje większe możliwości rozwoju. Obecnie zrzesza ok. 30 członków, którzy posiadają blisko 40 zabytkowych aut. Nad całokształtem działalności pieczę sprawuje prezes Mirosław Margasiński wraz z vice prezesami Danką  Kaczmarską i Romanem Owczarzakiem.

- Pierwszy sukces klubowiczów?
- Pierwszą okazją do pokazania wszystkim, że taki prężny ruch miłośników syren i warszaw w Polsce istnieje i że chce obwieścić Europie swoje istnienie w myśl nawiązania przyjacielskich stosunków z innymi miłośnikami starych aut w całej Europie, stał się I Unijny Rajd Syren i Warszaw Nekla - Berlin w dniu 08.05.2004 r. Zbieg okoliczności sprawił, że rajdowy konwój składający się z blisko 30 lśniących aut wyjechał w rocznicę Dnia Zwycięstwa, tj. 8 maja 1945 r., by "zdobyć" Bramę Brandenburską w Berlinie. Cel został osiągnięty. Klub stanął na wysokości zadania i udowodnił, że w gronie zaprzyjaźnionych entuzjastów, wspólnymi siłami można zrealizować wiele marzeń.


- A jakie było kolejne wydarzenie?
- Oczywiście II Unijny Rajd Syren i Warszaw. Celem odwiedzin w roku 2005 stała się również syrena - Mała Syrenka w Kopenhadze. Nadszedł kolejny pamiętny dzień w historii polskiej motoryzacji - 30 kwietnia 2005 r., kiedy to 25 załóg w  syrenach i warszawach stanęło na starcie wielkiej skandynawskiej wyprawy. W drodze do Danii automobile zaprezentowały się mieszkańcom niemieckiego miasta Rostock, dokąd zostały zaproszone na festyn z okazji jubileuszu portu. Z pewnością po raz pierwszy w historii żeglugi morskiej 25 syrenek i warszaw jednorazowo przeprawiało się przez Bałtyk. I dojechały po raz drugi do wymarzonego celu. Uroczy był widok tylu pięknych polskich aut na tle niepozornej rzeźby kopenhaskiej Syrenki czy też potężnego gmachu ratusza w duńskiej stolicy. Miłą niespodzianką okazała się wizyta w szwedzkim Malmö, gdzie na mocno ukwieconym rynku przywitała rajdowców Polonia, stwarzając radośnie-nostalgiczną atmosferę wspomnień z dawnych lat. W świąteczne popołudnie 3 maja zmęczonych trudami dalekiej podróży  hucznie powitano na mecie w Nekli.

 
- Jak się sprawują te zabytkowe auta?
- W tym samym 2005 roku, w mniejszej grupie, polskie dwusuwy zajrzały z kurtuazyjną wizytą do swoich niemieckich kolegów - trabantów. Miasto Zwickau w Saksonii od wielu lat słynie w światku motoryzacyjnym ze zlotu właścicieli dwusuwowych trabantów.  Tam były niegdyś produkowane. Widok  był niesamowity, gdzie okiem sięgnąć - wszędzie trabanty, piękne, kolorowe, kosmiczne, śmieszne... a wśród nich kilka nieznanych dwusuwów zza Odry. Wyprawa do Zwickau została okrzyknięta jednogłośnie III Unijnym Rajdem Syren i Warszaw. Po raz kolejny członkowie KMSiW udowodnili sobie i wszystkim niedowiarkom, że syreny to samochody DOBRE, BO POLSKIE!


- Najciekawsza wyprawa? Czy jest was coraz więcej? Skąd pochodzicie? Jak sobie radzicie w razie awarii na trasie? Czekacie na pechowca czy jedziecie dalej a on sobie radzi sam?


- Największym wydarzeniem w historii Nekielskiego Klubu Miłośników Syren i Warszaw był IV Europejski Rajd Nekla-Paryż w 2007 roku. Auta pokonały w ciągu tygodnia blisko 3000 km. Pierwsze obawy, że nie znajdzie się tylu śmiałków bardzo szybko się rozwiały. Mimo przewidywanych kosztów i trudów wyprawy lista uczestników zapełniła się błyskawicznie zgłoszeniami z całego kraju. Aleksandrów Łódzki, Mogilno, Huta, Wieleń, Kołobrzeg, Poddębice, Chrzanów, Jaszkowo, Warszawa, Żnin, Łódź, Miasteczko Śląskie, Tomaszów Mazowiecki, Kraków, Pszczyna, Łobez, Poznań, Pabianice, Skawica i sama Nekla to miasta reprezentowane przez ich mieszkańców i ich auta w Europejskim Rajdzie Syren i Warszaw.
Na starcie stawiło się ostatecznie 20 syren (modele 104, 105, 105L), 8 warszaw (modele M20, 203, 204, 223) oraz nieodzowny wóz wsparcia technicznego - ford transit wraz z lawetą. Pomimo bardzo wczesnej godziny uczestników żegnali burmistrz Nekli oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy. Tego dnia do przebycia było aż 806 km! Celem tego etapu był niemieckie miasto Bochum, w którym mieliśmy nocleg. Najwięksi optymiści liczyli na pokonanie tego najdłuższego odcinka w czasie 14 godzin, jednak rzeczywistość nieco zweryfikowała te plany. Na trasie barwnej kolumny poruszającej się w błękitnej chmurce mixolowych spalin nie brakło przygód. Jeszcze przed granicą polsko-niemiecką pierwsza awaria - uszkodził się cylinderek hamulcowy w jednej z warszaw. Udało się ją usunąć na jednej ze stacji paliw, ale już powstało pierwsze opóźnienie. Oczekując na naprawianą warszawę, reszta ekipy odpoczywała na parkingu przy autostradzie już po stronie niemieckiej. Nie minął kwadrans, a już zainteresowała się nami tzw. Autobahnpolizei, czyli policja autostradowa. Podejrzewali nas o urządzanie wyścigu! Czyżby wzięto nas za uczestników słynnego rajdu Gumball 3000??? Cały czas załodze jednej z syren towarzyszyły obawy o skrzynię biegów, w której od samego wyjazdu z Warszawy nie wchodził trzeci bieg.  Wprawa kierowcy sprawiła, że na trzech pozostałych biegach można było spokojnie sprostać trudom trasy. Najgorsze były podjazdy pod góry w kolumnie samochodów. Na dwieście kilometrów przed celem, gdy już wiadomo było, że nie dotrzemy o zaplanowanej godzinie, kolejny pech - awaria w jednej z nekielskich syren. Tym razem zdarzyło się to na autostradzie, gdzie nie ma możliwości usunięcia usterki w przysłowiowym rowie. Do akcji wkroczył wóz techniczny i pomarańczowy wehikuł błyskawicznie znalazł się na lawecie. Ostateczna diagnoza: urwane kółko na klinie wałka pompy wodnej. Kilkadziesiąt minut pracy i syrena dołączyła do swoich towarzyszek na przyhotelowym parkingu dokąd nasza niezwykła kolumna zajechała z wielką ulgą tuż po północy. Radośnie powitała nas właśnie tam część krakowskiej załogi państwa Bazylów.  Agnieszka i Piotr, aby dołączyć do paryskiej wyprawy, przyjechali specjalnie ze... Szkocji!
-Trzeba przyznać, że zaczyna się ciekawie…
 - Drugi etap wiódł poprzez autostrady Niemiec, Holandii i Belgii bezpośrednio do Francji. O wiele krótszą, bo licząca nieco ponad 300 km trasą dotarliśmy bezawaryjnie i w zaplanowanym czasie na obchody Światowych Dni Polonii w Hénin-Beaumont. Wjeżdżając tam w eskorcie miejscowej policji i przy dźwiękach klaksonów i fanfar bez wątpienia obudziliśmy to nieco senne miasteczko. Stanowiliśmy jedną z głównych atrakcji polskiego święta w Północnej Francji. I faktycznie dało się to odczuć! Nasze samochody wzbudzały wielkie zainteresowanie, dziadkowie pokazywali je swoim wnukom urodzonym już we Francji, opowiadali anegdoty sprzed lat, wypytywali o szczegóły techniczne, zaglądali pod maski. Niejednej osobie zakręciła się łezka w oku - syreny i warszawy przywiozły do Francji kawałek Polski. Ojczyzny wytęsknionej i wspominanej z rozrzewnieniem. Żal było się żegnać, ale przed nami był decydujący etap wyprawy - podbój Paryża.
- Danusiu, to się nadaje na scenariusz filmowy.
- Następnego dnia wyruszyliśmy w najkrótszą - niespełna dwustukilometrową trasę. Kolejne tablice informowały nas o zmniejszającym się dystansie do pokonania. Patrzyliśmy na nie z niedowierzaniem, a na nasze autka z coraz większym podziwem. A tym bardziej na najstarsze z towarzyszek podróży - warszawy M20. Doświadczenia po przeszło tysiącu kilometrów poruszania się w kolumnie pokazały, iż seniorki polskiej motoryzacji zdecydowanie lepiej się czują przy stałej, niezbyt wysokiej prędkości. Taka już uroda ich dolnozaworowych silników. Doszliśmy zatem do wniosku, że to one powinny dyktować tempo na czele kolumny, by nieco utemperować porywczy temperament syrenek. Mimo spokojnej jazdy i tak pojawiły się poważne problemy ze skrzynią biegów jednej z „garbusek” - pozostał jej tylko trzeci bieg. Ale pchana spod świateł na skrzyżowaniu w samym podparyskim Saint Denise dotarła dzielnie do mety etapu.
Strudzone samochody odpoczywały od południa na hotelowym parkingu, a liczna, bo 90-osobowa grupa rajdowiczów wybrała się metrem do samego serca Paryża. Podziwialiśmy Wieżę Eiffla, Łuk Triumfalny, Pola Elizejskie, Luwr czy katedrę Notre Dame.
- Na zdjęciu widzę że pozujesz  pod wieżą Eiffla na swojej syrence?
- W miarę miło upływającego w stolicy czasu rodził nam się w głowach szalony pomysł. A może by tak w środku nocy jednak zajechać do samego centrum? Pokazać syrenkom i warszawom Wieżę Eiffla? Plan był bardzo odważny. Gdy jedni przy hotelu przeprowadzali w parkingowych warunkach remonty skrzyni biegów i inne konieczne naprawy, grupa śmiałków z duszą na ramieniu ustawiła kilkanaście syrenek i warszaw w szeregu aut, które miały nocą wyjechać do centrum. Już drugie skrzyżowanie z sygnalizacją rozdzieliło grupę. Ale dzięki nawigacji GPS i CB-radio udało się przedrzeć przez gąszcz uliczek do Placu Trocadero, z którego roztaczał się przepiękny widok na oświetloną Wieżę Eiffla. Radość wyrażana okrzykami, brawami i... łzami. Paryż zdobyty!!! Weteranki szos po raz kolejny zamknęły usta niedowiarkom, udowodniły, że jeszcze wiele potrafią i napiszą jeszcze niejeden rozdział w swojej historii.. W tym wszystkim najcudowniejsze było to, że pod tę wieże wszyscy jak tam staliśmy, przyjechaliśmy najbardziej niesamowitymi ze wszystkich aut - syrenami i warszawami! Wszystkie emocje wybuchły w nas ze zdwojoną siłą na myśl, że oto udało się nam razem osiągnąć cel tego niezwykłego rajdu. Ten moment wart był każdego poświęcenia i zmęczenia długą drogą, niewyspania, licznych awarii na trasie, naszych osobistych wyrzeczeń.
Drugiego dnia zwiedziliśmy  Montmartre i wiele innych ciekawych miejsc. Nadeszła godzina 16:00. Załogi w zmysłowych oparach spalin mixolu i benzyny "sans-plombe" wyruszyły na szlak kolejnego etapu Europejskiego Rajdu Syren i Warszaw - na podbój nadmorskiego miasteczka Boulogne-Sur-Mer.
Nie obeszło się bez awarii, tego dnia pech dotknął krakowską syrenę. Nie wytrzymał jeden z elementów układu napędowego. Ze względu na brak odpowiednich części naprawa zajęła ponad trzy godziny.  Kolejny dzień spędziliśmy w Oceanarium Nausicaä.
- Jak widzę radzicie sobie świetnie, ale trzeba kiedyś wrócić do domu.
- Przed nami perspektywa drogi powrotnej. Pojawił się niepokój - czy podołamy? Czy wytrzymają nasze auteczka na kolejnym morderczo wręcz długim etapie? Czy kierowcy poradzą sobie z narastającym zmęczeniem? Pierwszy dzień powrotu, którego docelowym miejscem był Hanower, potwierdził nasze obawy, ale pokazał też naszą niespotykaną solidarność. Wydawało się, że uwzięły się na nas wszystkie przeciwności losu - na drogach panował niespotykany ruch, a awariom tym razem nie było wręcz końca - znów skrzynia biegów w jednej z syren, eksplozja akumulatora w innej, urwanie elementu mocowania kolumny kierowniczej w warszawie M20”. Nasze auta chyba już głównie siłą woli pokonywały kolejne kilometry, a będący już powoli u kresu swych sił uczestnicy wyprawy, pomagali sobie nawzajem przy naprawach. Czarę goryczy przelała awaria lawety (najpierw przebita opona, a krótko po tym uszkodzenie łożyska w kole) - nawet jej nie ominęło fatum, wiszące nad nami tego dnia.
Bardzo wyczerpani dotarliśmy około godziny 23 do naszego ostatniego noclegu przed metą - do Hanoweru. A tam już od 5 godzin czekał na nas spory tłumek niemieckiej polonii. Niektórzy specjalnie wzięli urlop w pracy, by móc przyjechać przywitać i obejrzeć tak niezwykły korowód rodzimych pojazdów sprzed lat. Nikt nie chciał tego powiedzieć głośno - wszyscy baliśmy się, co przyniesie ostatni dzień Rajdu. Nikt nie miał już siły walczyć z losem. Zmęczenie sięgnęło zenitu. Był tylko jeden cel - dojechać do mety.
I o dziwo, los się do nas uśmiechnął. Tak, jakby poprzedniego dnia chciał nas sprawdzić, wystawić na próbę naszą wytrzymałość i solidarność. Auta, jakby wiedziały, że to już ich ostatni etap, dały z siebie wszystko. Mknęły ku naszemu zdziwieniu już zupełnie bezawaryjnie w stronę granicy. Utworzyliśmy zwartą, kolorową kolumnę, która w towarzystwie weteranów szos uświetniających uroczystość naszego powitania, wjechała tryumfalnie wśród burzy oklasków i dźwięków przeboju "We are the Champions" na linię mety Europejskiego Rajdu Syren i Warszaw Nekla-Paryż.
Wielka przygoda życiowa dobiegła końca! Udowodniliśmy sobie, Polsce i światu, że syreny i warszawy są niepokonanymi, cudownymi autami z duszą, charakterem i siłą! Przekonaliśmy się ile znaczą przyjaciele, na których w potrzebie zawsze można liczyć!
To była najbardziej niesamowita przygoda o której na pewno nikt nie zapomni.

Wielu z rajdowiczów już na mecie  pytało nas o kolejny europejski rajd. Gdzie .i kiedy..?



- Kto wymyśla kolejne trasy, Zarząd Klubu czy też członkowie rzucają nowe pomysły?
-Pomysł rodzi się przypadkowo na którymś z klubowych spotkań przy kawie. Kiedyś ktoś rzucił hasło „a może pojedziemy do naszych wschodnich sąsiadów ? Na Litwę i Łotwę?
I znów miesiące przygotowań i nasze, jakże ogromne zdziwienie,  od chwili gdy podaliśmy do wiadomości publicznej informacje o organizowanym rajdzie, nie nadążaliśmy odbierać zgłoszeń i już po 3 dniach zamknęliśmy listę uczestników  w liczbie 35 aut i około 100 osób.
Zabytki naszej rodzimej motoryzacji  miały tym razem do pokonania łącznie blisko 2500 km.
Europejski Rajd Syren i Warszaw wystartuje z nekielskiego Rynku o świcie 25 kwietnia 2009r.
Po tym, jak miłośnicy historycznej polskiej motoryzacji „zdobyli” Paryż, teraz wyruszają w kierunku wschodnim - do naszych nadbałtyckich sąsiadów, na Litwę i Łotwę. Dlaczego akurat tam? Może dlatego, że większość znanych rajdów i zlotów odbywa się na zachodzie, a o tego typu imprezach w Europie Wschodniej słyszy się raczej rzadko.
Celem pierwszego dnia było dotarcie do bazy noclegowej w Starym Folwarku pod Suwałkami. Będzie to niezwykle trudne zadanie. Pokonanie kilkudziesięcioletnimi autami trasy liczącej 540 km i to po polskich drogach można chyba określić już jako wyczyn.
Dzień później uczestnicy przekroczą granicę z Litwą w Ogrodnikach. Pierwszym przystankiem na Litwie były Druskienniki, gdzie w parku-muzeum Grūtas  rajdowicze cofnęli się wraz ze swymi samochodami do czasów, kiedy były one produkowane - w socjalistyczną przeszłość. Kolejnym punktem niedzielnej trasy było miasto Troki, w którym uczestnicy zwiedzili słynny zamek na wyspie. Po dotarciu do Wilna spotkaliśmy się przy Domu Polskim z wieloma Polakami którzy wzięli udział w pokazie.
Poniedziałek syreny i warszawy wraz ze swoimi kierowcami i pasażerami spędzili w litewskiej stolicy Wilnie. Dzień później rajdowcy wyruszyli w kierunku łotewskiej granicy. Na ulice stołecznej Rygi syreny i warszawy wjechały w środę 29 kwietnia. W tym dniu  odwiedziliśmy pokaźnych rozmiarów Muzeum Motoryzacji oraz zwiedzaliśmy ryską starówkę. Ryga była punktem zwrotnym  Europejskiego Rajdu. Trasa powrotna  wiodła przez największy nadbałtycki kurort Litwy Połągę. Krótką wizytą w Kownie barwna kolumna syren i warszaw pożegnała Litwę.
Powrót na metę do Nekli i uroczyste powitanie uczestników w nekielskim parku zakończył V Rajd Syren i Warszaw.
- Teraz kolej na tegoroczny rajd Nekla - Amsterdam - Edynburg.
Syrenki i Warszawy odwiedzą Edynburg w poniedziałek 2 maja późnym popołudniem. Nie wybierzemy się do samego centrum - około godziny 18 odbędzie się pokaz na parkingu przy centrum handlowym Ocean Terminal - niedaleko tej części portu, gdzie stoi Brytania. Jest to godzina orientacyjna - tego dnia przypływamy do Newcastle, zwiedzamy Muzeum Lotnictwa i destylarnię, więc trasę i atrakcje mamy bogate - stąd na parking możemy dotrzeć później (zawsze wiele niespodzianek nam nasze auta fundują .
3 maja, we wtorek do centrum Edynburga przejeżdżamy komunikacją miejską i zwiedzamy miasto do póznego popołudnia. Nasze samochody odpoczywaja na parkingu przy hotelu w którym nocujemy TRAVELODGE-HOTEL MUSSELBURGH.
4 maja to dzien powrotu na prom do Newcastle, ale po drodze również mamy w planie zwiedzić Kaplice Rosslin .
Tak przedstawia sie nasz program pobytu w Szkocji.
Zapraszam na pokaz w pierwszym dniu pobytu.
- Serdecznie dziękuję, na pewno będziemy tam na was czekać.




No comments:

Post a Comment

Z powodu niechcianego spamu,
aby skomentować,
trzeba sie zalogowac