NIE MAMY WYJŚCIA, NIE BĘDZIEMY WAS PYTAĆ CZY MOŻEMY MIEĆ WOLNOŚĆ SŁOWA !
Smolensk-2010.pl CHCEMY PRAWDY O ZAMACHU NA PREZYDENTA
25 Mar 2011
24 Mar 2011
Już za miesiąc w Edynburgu stare syrenki i warszawy jak nowe.
Malutka miejscowość Nekla w Wielkopolsce, na drodze z Poznania do Wrześni, znana jest nie tylko z zabytkowej wieży ciśnień, kościoła p.w. Św. Andrzeja Apostoła, czy XIX wiecznego zespołu dworskiego, ale stała się sławna głównie dzięki grupie zapaleńców, miłośników starych samochodów, produkowanych w Polsce od przełomu lat 50/60. W ciągu siedmioletniej działalności Klub Miłośników Syren i Warszaw, bo taką noszą nazwę, zdążył objechać już pół Europy, wszędzie stanowiąc obiekt zainteresowania tubylców oraz dumy licznie przybywającej na miejsce spotkań Polonii.
W tym roku na początku maja, grupa kilkudziesięcioosobowa grupa kierowców i przyjaciół syrenek i warszaw przybywa po raz pierwszy do Edynburga.
Organizatorką Rajdu Nekla – Amsterdam – Edynburg jest Danka Kaczmarska. Na miesiąc przed wizytą w Edynburgu udało mi się zadać Danusi kilka pytań.
- Jak to się zaczęło, jak powstał klub wielbicieli syrenek i warszaw?
- Wszystko zaczęło się od wielkiej pasji. To niesamowite jak mała grupka ludzi potrafiła upodobać sobie stare PRL -owskie samochody i zarazić tą miłością wielu innych. W roku 2004 powstał w Nekli klub zrzeszający miłośników starych polskich aut syren i warszaw, który początkowo działał przy wrzesińskim LOK-u. W kolejnych latach KMSiW prężnie się rozwijał stając się rozpoznawalnym w całym kraju. Okazało się, że Nekla, małe wielkopolskie miasteczko stało się nieoficjalną stolicą "syreniarstwa". Właśnie tam statystycznie w skali krajowej, ale z pewnością i światowej, przypada najwięcej syren na jednego mieszkańca.
- Miniony rok, okazał się dla Klubu przełomowym, bowiem od marca 2010 roku działa jako stowarzyszenie zarejestrowane w KRS, co daje większe możliwości rozwoju. Obecnie zrzesza ok. 30 członków, którzy posiadają blisko 40 zabytkowych aut. Nad całokształtem działalności pieczę sprawuje prezes Mirosław Margasiński wraz z vice prezesami Danką Kaczmarską i Romanem Owczarzakiem.
- Pierwszy sukces klubowiczów?
- Pierwszą okazją do pokazania wszystkim, że taki prężny ruch miłośników syren i warszaw w Polsce istnieje i że chce obwieścić Europie swoje istnienie w myśl nawiązania przyjacielskich stosunków z innymi miłośnikami starych aut w całej Europie, stał się I Unijny Rajd Syren i Warszaw Nekla - Berlin w dniu 08.05.2004 r. Zbieg okoliczności sprawił, że rajdowy konwój składający się z blisko 30 lśniących aut wyjechał w rocznicę Dnia Zwycięstwa, tj. 8 maja 1945 r., by "zdobyć" Bramę Brandenburską w Berlinie. Cel został osiągnięty. Klub stanął na wysokości zadania i udowodnił, że w gronie zaprzyjaźnionych entuzjastów, wspólnymi siłami można zrealizować wiele marzeń.
- Oczywiście II Unijny Rajd Syren i Warszaw. Celem odwiedzin w roku 2005 stała się również syrena - Mała Syrenka w Kopenhadze. Nadszedł kolejny pamiętny dzień w historii polskiej motoryzacji - 30 kwietnia 2005 r., kiedy to 25 załóg w syrenach i warszawach stanęło na starcie wielkiej skandynawskiej wyprawy. W drodze do Danii automobile zaprezentowały się mieszkańcom niemieckiego miasta Rostock, dokąd zostały zaproszone na festyn z okazji jubileuszu portu. Z pewnością po raz pierwszy w historii żeglugi morskiej 25 syrenek i warszaw jednorazowo przeprawiało się przez Bałtyk. I dojechały po raz drugi do wymarzonego celu. Uroczy był widok tylu pięknych polskich aut na tle niepozornej rzeźby kopenhaskiej Syrenki czy też potężnego gmachu ratusza w duńskiej stolicy. Miłą niespodzianką okazała się wizyta w szwedzkim Malmö, gdzie na mocno ukwieconym rynku przywitała rajdowców Polonia, stwarzając radośnie-nostalgiczną atmosferę wspomnień z dawnych lat. W świąteczne popołudnie 3 maja zmęczonych trudami dalekiej podróży hucznie powitano na mecie w Nekli.
- Jak się sprawują te zabytkowe auta?
- W tym samym 2005 roku, w mniejszej grupie, polskie dwusuwy zajrzały z kurtuazyjną wizytą do swoich niemieckich kolegów - trabantów. Miasto Zwickau w Saksonii od wielu lat słynie w światku motoryzacyjnym ze zlotu właścicieli dwusuwowych trabantów. Tam były niegdyś produkowane. Widok był niesamowity, gdzie okiem sięgnąć - wszędzie trabanty, piękne, kolorowe, kosmiczne, śmieszne... a wśród nich kilka nieznanych dwusuwów zza Odry. Wyprawa do Zwickau została okrzyknięta jednogłośnie III Unijnym Rajdem Syren i Warszaw. Po raz kolejny członkowie KMSiW udowodnili sobie i wszystkim niedowiarkom, że syreny to samochody DOBRE, BO POLSKIE!
- Najciekawsza wyprawa? Czy jest was coraz więcej? Skąd pochodzicie? Jak sobie radzicie w razie awarii na trasie? Czekacie na pechowca czy jedziecie dalej a on sobie radzi sam?
- Największym wydarzeniem w historii Nekielskiego Klubu Miłośników Syren i Warszaw był IV Europejski Rajd Nekla-Paryż w 2007 roku. Auta pokonały w ciągu tygodnia blisko 3000 km . Pierwsze obawy, że nie znajdzie się tylu śmiałków bardzo szybko się rozwiały. Mimo przewidywanych kosztów i trudów wyprawy lista uczestników zapełniła się błyskawicznie zgłoszeniami z całego kraju. Aleksandrów Łódzki, Mogilno, Huta, Wieleń, Kołobrzeg, Poddębice, Chrzanów, Jaszkowo, Warszawa, Żnin, Łódź, Miasteczko Śląskie, Tomaszów Mazowiecki, Kraków, Pszczyna, Łobez, Poznań, Pabianice, Skawica i sama Nekla to miasta reprezentowane przez ich mieszkańców i ich auta w Europejskim Rajdzie Syren i Warszaw.
Na starcie stawiło się ostatecznie 20 syren (modele 104, 105, 105L), 8 warszaw (modele M20, 203, 204, 223) oraz nieodzowny wóz wsparcia technicznego - ford transit wraz z lawetą. Pomimo bardzo wczesnej godziny uczestników żegnali burmistrz Nekli oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy. Tego dnia do przebycia było aż 806 km ! Celem tego etapu był niemieckie miasto Bochum, w którym mieliśmy nocleg. Najwięksi optymiści liczyli na pokonanie tego najdłuższego odcinka w czasie 14 godzin, jednak rzeczywistość nieco zweryfikowała te plany. Na trasie barwnej kolumny poruszającej się w błękitnej chmurce mixolowych spalin nie brakło przygód. Jeszcze przed granicą polsko-niemiecką pierwsza awaria - uszkodził się cylinderek hamulcowy w jednej z warszaw. Udało się ją usunąć na jednej ze stacji paliw, ale już powstało pierwsze opóźnienie. Oczekując na naprawianą warszawę, reszta ekipy odpoczywała na parkingu przy autostradzie już po stronie niemieckiej. Nie minął kwadrans, a już zainteresowała się nami tzw. Autobahnpolizei, czyli policja autostradowa. Podejrzewali nas o urządzanie wyścigu! Czyżby wzięto nas za uczestników słynnego rajdu Gumball 3000??? Cały czas załodze jednej z syren towarzyszyły obawy o skrzynię biegów, w której od samego wyjazdu z Warszawy nie wchodził trzeci bieg. Wprawa kierowcy sprawiła, że na trzech pozostałych biegach można było spokojnie sprostać trudom trasy. Najgorsze były podjazdy pod góry w kolumnie samochodów. Na dwieście kilometrów przed celem, gdy już wiadomo było, że nie dotrzemy o zaplanowanej godzinie, kolejny pech - awaria w jednej z nekielskich syren. Tym razem zdarzyło się to na autostradzie, gdzie nie ma możliwości usunięcia usterki w przysłowiowym rowie. Do akcji wkroczył wóz techniczny i pomarańczowy wehikuł błyskawicznie znalazł się na lawecie. Ostateczna diagnoza: urwane kółko na klinie wałka pompy wodnej. Kilkadziesiąt minut pracy i syrena dołączyła do swoich towarzyszek na przyhotelowym parkingu dokąd nasza niezwykła kolumna zajechała z wielką ulgą tuż po północy. Radośnie powitała nas właśnie tam część krakowskiej załogi państwa Bazylów. Agnieszka i Piotr, aby dołączyć do paryskiej wyprawy, przyjechali specjalnie ze... Szkocji!
-Trzeba przyznać, że zaczyna się ciekawie…
- Drugi etap wiódł poprzez autostrady Niemiec, Holandii i Belgii bezpośrednio do Francji. O wiele krótszą, bo licząca nieco ponad 300 km trasą dotarliśmy bezawaryjnie i w zaplanowanym czasie na obchody Światowych Dni Polonii w Hénin-Beaumont. Wjeżdżając tam w eskorcie miejscowej policji i przy dźwiękach klaksonów i fanfar bez wątpienia obudziliśmy to nieco senne miasteczko. Stanowiliśmy jedną z głównych atrakcji polskiego święta w Północnej Francji. I faktycznie dało się to odczuć! Nasze samochody wzbudzały wielkie zainteresowanie, dziadkowie pokazywali je swoim wnukom urodzonym już we Francji, opowiadali anegdoty sprzed lat, wypytywali o szczegóły techniczne, zaglądali pod maski. Niejednej osobie zakręciła się łezka w oku - syreny i warszawy przywiozły do Francji kawałek Polski. Ojczyzny wytęsknionej i wspominanej z rozrzewnieniem. Żal było się żegnać, ale przed nami był decydujący etap wyprawy - podbój Paryża.
- Danusiu, to się nadaje na scenariusz filmowy.
- Następnego dnia wyruszyliśmy w najkrótszą - niespełna dwustukilometrową trasę. Kolejne tablice informowały nas o zmniejszającym się dystansie do pokonania. Patrzyliśmy na nie z niedowierzaniem, a na nasze autka z coraz większym podziwem. A tym bardziej na najstarsze z towarzyszek podróży - warszawy M20. Doświadczenia po przeszło tysiącu kilometrów poruszania się w kolumnie pokazały, iż seniorki polskiej motoryzacji zdecydowanie lepiej się czują przy stałej, niezbyt wysokiej prędkości. Taka już uroda ich dolnozaworowych silników. Doszliśmy zatem do wniosku, że to one powinny dyktować tempo na czele kolumny, by nieco utemperować porywczy temperament syrenek. Mimo spokojnej jazdy i tak pojawiły się poważne problemy ze skrzynią biegów jednej z „garbusek” - pozostał jej tylko trzeci bieg. Ale pchana spod świateł na skrzyżowaniu w samym podparyskim Saint Denise dotarła dzielnie do mety etapu.
Strudzone samochody odpoczywały od południa na hotelowym parkingu, a liczna, bo 90-osobowa grupa rajdowiczów wybrała się metrem do samego serca Paryża. Podziwialiśmy Wieżę Eiffla, Łuk Triumfalny, Pola Elizejskie, Luwr czy katedrę Notre Dame.
- W miarę miło upływającego w stolicy czasu rodził nam się w głowach szalony pomysł. A może by tak w środku nocy jednak zajechać do samego centrum? Pokazać syrenkom i warszawom Wieżę Eiffla? Plan był bardzo odważny. Gdy jedni przy hotelu przeprowadzali w parkingowych warunkach remonty skrzyni biegów i inne konieczne naprawy, grupa śmiałków z duszą na ramieniu ustawiła kilkanaście syrenek i warszaw w szeregu aut, które miały nocą wyjechać do centrum. Już drugie skrzyżowanie z sygnalizacją rozdzieliło grupę. Ale dzięki nawigacji GPS i CB-radio udało się przedrzeć przez gąszcz uliczek do Placu Trocadero, z którego roztaczał się przepiękny widok na oświetloną Wieżę Eiffla. Radość wyrażana okrzykami, brawami i... łzami. Paryż zdobyty!!! Weteranki szos po raz kolejny zamknęły usta niedowiarkom, udowodniły, że jeszcze wiele potrafią i napiszą jeszcze niejeden rozdział w swojej historii.. W tym wszystkim najcudowniejsze było to, że pod tę wieże wszyscy jak tam staliśmy, przyjechaliśmy najbardziej niesamowitymi ze wszystkich aut - syrenami i warszawami! Wszystkie emocje wybuchły w nas ze zdwojoną siłą na myśl, że oto udało się nam razem osiągnąć cel tego niezwykłego rajdu. Ten moment wart był każdego poświęcenia i zmęczenia długą drogą, niewyspania, licznych awarii na trasie, naszych osobistych wyrzeczeń.
Drugiego dnia zwiedziliśmy Montmartre i wiele innych ciekawych miejsc. Nadeszła godzina 16:00. Załogi w zmysłowych oparach spalin mixolu i benzyny "sans-plombe" wyruszyły na szlak kolejnego etapu Europejskiego Rajdu Syren i Warszaw - na podbój nadmorskiego miasteczka Boulogne-Sur-Mer.
Nie obeszło się bez awarii, tego dnia pech dotknął krakowską syrenę. Nie wytrzymał jeden z elementów układu napędowego. Ze względu na brak odpowiednich części naprawa zajęła ponad trzy godziny. Kolejny dzień spędziliśmy w Oceanarium Nausicaä.
- Jak widzę radzicie sobie świetnie, ale trzeba kiedyś wrócić do domu.
- Przed nami perspektywa drogi powrotnej. Pojawił się niepokój - czy podołamy? Czy wytrzymają nasze auteczka na kolejnym morderczo wręcz długim etapie? Czy kierowcy poradzą sobie z narastającym zmęczeniem? Pierwszy dzień powrotu, którego docelowym miejscem był Hanower, potwierdził nasze obawy, ale pokazał też naszą niespotykaną solidarność. Wydawało się, że uwzięły się na nas wszystkie przeciwności losu - na drogach panował niespotykany ruch, a awariom tym razem nie było wręcz końca - znów skrzynia biegów w jednej z syren, eksplozja akumulatora w innej, urwanie elementu mocowania kolumny kierowniczej w warszawie M20”. Nasze auta chyba już głównie siłą woli pokonywały kolejne kilometry, a będący już powoli u kresu swych sił uczestnicy wyprawy, pomagali sobie nawzajem przy naprawach. Czarę goryczy przelała awaria lawety (najpierw przebita opona, a krótko po tym uszkodzenie łożyska w kole) - nawet jej nie ominęło fatum, wiszące nad nami tego dnia.
Bardzo wyczerpani dotarliśmy około godziny 23 do naszego ostatniego noclegu przed metą - do Hanoweru. A tam już od 5 godzin czekał na nas spory tłumek niemieckiej polonii. Niektórzy specjalnie wzięli urlop w pracy, by móc przyjechać przywitać i obejrzeć tak niezwykły korowód rodzimych pojazdów sprzed lat. Nikt nie chciał tego powiedzieć głośno - wszyscy baliśmy się, co przyniesie ostatni dzień Rajdu. Nikt nie miał już siły walczyć z losem. Zmęczenie sięgnęło zenitu. Był tylko jeden cel - dojechać do mety.
I o dziwo, los się do nas uśmiechnął. Tak, jakby poprzedniego dnia chciał nas sprawdzić, wystawić na próbę naszą wytrzymałość i solidarność. Auta, jakby wiedziały, że to już ich ostatni etap, dały z siebie wszystko. Mknęły ku naszemu zdziwieniu już zupełnie bezawaryjnie w stronę granicy. Utworzyliśmy zwartą, kolorową kolumnę, która w towarzystwie weteranów szos uświetniających uroczystość naszego powitania, wjechała tryumfalnie wśród burzy oklasków i dźwięków przeboju "We are the Champions" na linię mety Europejskiego Rajdu Syren i Warszaw Nekla-Paryż.
Wielka przygoda życiowa dobiegła końca! Udowodniliśmy sobie, Polsce i światu, że syreny i warszawy są niepokonanymi, cudownymi autami z duszą, charakterem i siłą! Przekonaliśmy się ile znaczą przyjaciele, na których w potrzebie zawsze można liczyć!
To była najbardziej niesamowita przygoda o której na pewno nikt nie zapomni.
Wielu z rajdowiczów już na mecie pytało nas o kolejny europejski rajd. Gdzie .i kiedy..?
- Kto wymyśla kolejne trasy, Zarząd Klubu czy też członkowie rzucają nowe pomysły?
-Pomysł rodzi się przypadkowo na którymś z klubowych spotkań przy kawie. Kiedyś ktoś rzucił hasło „a może pojedziemy do naszych wschodnich sąsiadów ? Na Litwę i Łotwę?
I znów miesiące przygotowań i nasze, jakże ogromne zdziwienie, od chwili gdy podaliśmy do wiadomości publicznej informacje o organizowanym rajdzie, nie nadążaliśmy odbierać zgłoszeń i już po 3 dniach zamknęliśmy listę uczestników w liczbie 35 aut i około 100 osób.
Zabytki naszej rodzimej motoryzacji miały tym razem do pokonania łącznie blisko 2500 km .
Europejski Rajd Syren i Warszaw wystartuje z nekielskiego Rynku o świcie 25 kwietnia 2009r.
Po tym, jak miłośnicy historycznej polskiej motoryzacji „zdobyli” Paryż, teraz wyruszają w kierunku wschodnim - do naszych nadbałtyckich sąsiadów, na Litwę i Łotwę. Dlaczego akurat tam? Może dlatego, że większość znanych rajdów i zlotów odbywa się na zachodzie, a o tego typu imprezach w Europie Wschodniej słyszy się raczej rzadko.
Celem pierwszego dnia było dotarcie do bazy noclegowej w Starym Folwarku pod Suwałkami. Będzie to niezwykle trudne zadanie. Pokonanie kilkudziesięcioletnimi autami trasy liczącej540 km i to po polskich drogach można chyba określić już jako wyczyn.
Dzień później uczestnicy przekroczą granicę z Litwą w Ogrodnikach. Pierwszym przystankiem na Litwie były Druskienniki, gdzie w parku-muzeum Grūtas rajdowicze cofnęli się wraz ze swymi samochodami do czasów, kiedy były one produkowane - w socjalistyczną przeszłość. Kolejnym punktem niedzielnej trasy było miasto Troki, w którym uczestnicy zwiedzili słynny zamek na wyspie. Po dotarciu do Wilna spotkaliśmy się przy Domu Polskim z wieloma Polakami którzy wzięli udział w pokazie.
Poniedziałek syreny i warszawy wraz ze swoimi kierowcami i pasażerami spędzili w litewskiej stolicy Wilnie. Dzień później rajdowcy wyruszyli w kierunku łotewskiej granicy. Na ulice stołecznej Rygi syreny i warszawy wjechały w środę 29 kwietnia. W tym dniu odwiedziliśmy pokaźnych rozmiarów Muzeum Motoryzacji oraz zwiedzaliśmy ryską starówkę. Ryga była punktem zwrotnym Europejskiego Rajdu. Trasa powrotna wiodła przez największy nadbałtycki kurort Litwy Połągę. Krótką wizytą w Kownie barwna kolumna syren i warszaw pożegnała Litwę.
Powrót na metę do Nekli i uroczyste powitanie uczestników w nekielskim parku zakończył V Rajd Syren i Warszaw.
Europejski Rajd Syren i Warszaw wystartuje z nekielskiego Rynku o świcie 25 kwietnia 2009r.
Po tym, jak miłośnicy historycznej polskiej motoryzacji „zdobyli” Paryż, teraz wyruszają w kierunku wschodnim - do naszych nadbałtyckich sąsiadów, na Litwę i Łotwę. Dlaczego akurat tam? Może dlatego, że większość znanych rajdów i zlotów odbywa się na zachodzie, a o tego typu imprezach w Europie Wschodniej słyszy się raczej rzadko.
Celem pierwszego dnia było dotarcie do bazy noclegowej w Starym Folwarku pod Suwałkami. Będzie to niezwykle trudne zadanie. Pokonanie kilkudziesięcioletnimi autami trasy liczącej
Dzień później uczestnicy przekroczą granicę z Litwą w Ogrodnikach. Pierwszym przystankiem na Litwie były Druskienniki, gdzie w parku-muzeum Grūtas rajdowicze cofnęli się wraz ze swymi samochodami do czasów, kiedy były one produkowane - w socjalistyczną przeszłość. Kolejnym punktem niedzielnej trasy było miasto Troki, w którym uczestnicy zwiedzili słynny zamek na wyspie. Po dotarciu do Wilna spotkaliśmy się przy Domu Polskim z wieloma Polakami którzy wzięli udział w pokazie.
Poniedziałek syreny i warszawy wraz ze swoimi kierowcami i pasażerami spędzili w litewskiej stolicy Wilnie. Dzień później rajdowcy wyruszyli w kierunku łotewskiej granicy. Na ulice stołecznej Rygi syreny i warszawy wjechały w środę 29 kwietnia. W tym dniu odwiedziliśmy pokaźnych rozmiarów Muzeum Motoryzacji oraz zwiedzaliśmy ryską starówkę. Ryga była punktem zwrotnym Europejskiego Rajdu. Trasa powrotna wiodła przez największy nadbałtycki kurort Litwy Połągę. Krótką wizytą w Kownie barwna kolumna syren i warszaw pożegnała Litwę.
Powrót na metę do Nekli i uroczyste powitanie uczestników w nekielskim parku zakończył V Rajd Syren i Warszaw.
Syrenki i Warszawy odwiedzą Edynburg w poniedziałek 2 maja późnym popołudniem. Nie wybierzemy się do samego centrum - około godziny 18 odbędzie się pokaz na parkingu przy centrum handlowym Ocean Terminal - niedaleko tej części portu, gdzie stoi Brytania. Jest to godzina orientacyjna - tego dnia przypływamy do Newcastle, zwiedzamy Muzeum Lotnictwa i destylarnię, więc trasę i atrakcje mamy bogate - stąd na parking możemy dotrzeć później (zawsze wiele niespodzianek nam nasze auta fundują .
3 maja, we wtorek do centrum Edynburga przejeżdżamy komunikacją miejską i zwiedzamy miasto do póznego popołudnia. Nasze samochody odpoczywaja na parkingu przy hotelu w którym nocujemy TRAVELODGE-HOTEL MUSSELBURGH.
4 maja to dzien powrotu na prom do Newcastle, ale po drodze również mamy w planie zwiedzić Kaplice Rosslin .
Tak przedstawia sie nasz program pobytu w Szkocji.
Zapraszam na pokaz w pierwszym dniu pobytu.
- Serdecznie dziękuję, na pewno będziemy tam na was czekać.
23 Mar 2011
Łączymy się w bulu- Komorowski wpisuje do księgi kondolencyjnej ambasady Japonii
Gdyby nie internet, nie dowiedzielibyśmy się, w jaki sposób "obiad" stał się "obiatem". Jak wiadomo, prezydent Bronisław Komorowski, wpisując się do księgi kondolencyjnej w Ambasadzie Japonii w Warszawie, zrobił w swoim jednozdaniowym wpisie aż kilka błędów ortograficznych, napisał m.in.: ból przez "u", nadziei przez "ji", Japonii przez jedno "i". Chcąc pomniejszyć swoją kompromitację, odwołał się do wpisu Jarosława Kaczyńskiego w księdze pamiątkowej jakiejś restauracji, w której to prezes Kaczyński napisał "obiat" zamiast "obiad", co zresztą nie jest wcale takie pewne, bo jak się okazało, kreska nad literą "t" to dolna część litery "y" z poprzedniego wersu. Tłumaczenie prezydenta Komorowskiego było wyjątkowo żałosne. Wytykanie Kaczyńskiemu błędu, którego prawdopodobnie nie zrobił, a nawet gdyby, świadczy o tym, że prezydent Komorowski nie ma pojęcia o tym, jaka jest różnica między księgą pamiątkową restauracji a księgą kondolencyjną Ambasady Japonii, do której wpisywał się w imieniu całej Polski w sytuacji, gdy to azjatyckie państwo dotknęła niewyobrażalna tragedia.
Fragment tekstu Wojciech Reszczyńskiego w dzisiedjszym Naszym Dzienniku gdzie znajdziesz całość: http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=dd&dat=20110324&id=main
Piotr Wolwowicz - Pytasz mnie z rep. Andrzeja Rosiewicza - wyeliminowany za poglądy
Wyeliminowany przez Elę Zapendowską, ktora przed laty z powodzeniem przygotowywała w Wojewodzkim Domu Kultury w Opolu piosenkarzy do eliminacji do konkursów piosenki radzieckiej w Zielonej Gorze.
Dzisiaj jej nie podoba sie dobór repertuaru młodego wokalisty z Dudni k/Sanoka, ktory obdarzony jest fantastycznym głosem. Ale to nie głos ani interpretacja decyduje, tylko tekst piosenki. Patriotyzm nie jest w cenie u Eli Zapendowskiej, a Kora o mało nie umarła.
Piotr Wolwowicz jest niekłamanym zwycięzcą tych eliminacji programu TV. Na stronę youtube z jego piosenka wchodzą dziesiątki tysięcy słuchaczy. Ale w Polsacie rządzi inna dialektyka. Tu nie ma mowy o patriotyzmie ani o Polsce. Najlepiej jakby Wolwowicz zaśpiewał coś z repertuaru tak promowanego geja Eltona Johna, który już zaadoptował dziecko. Wtedy by najprawdopodobniej wygrał wg. oceny jury.
Dziwne, nieprawdaż?
A tu wykonanie Andrzeja Rosiewicza w całości.
Pytasz mnie
Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci
Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat
Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu
Mówisz mi, że inaczej żyją ludzie
Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją lżej
Mówisz mi, krótki sierpień, długi grudzień
Mówisz mi, długie noce, krótkie dnie
Mówisz mi, słuchaj stary jedno życie
Mówisz mi, spakuj rzeczy, wyjedź stąd
Mówisz mi, wstań i spakuj się o świcie
Czy to warto, tak pod góre, tak pod prąd
Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja doczekania lepszych dni
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja dla ojczyzny lepszych dni
I jeszcze jedno wykonanie Andrzeja Rosiewicza
A tutaj chyba najlepsza porownawcza wersja tego co sie podoba jury i tej piosenki Wolwowicza. Zachodzi pytanie, kto to dobiera to jury? I w jakim kierunku zmierzamy dzisiaj.
Dzisiaj jej nie podoba sie dobór repertuaru młodego wokalisty z Dudni k/Sanoka, ktory obdarzony jest fantastycznym głosem. Ale to nie głos ani interpretacja decyduje, tylko tekst piosenki. Patriotyzm nie jest w cenie u Eli Zapendowskiej, a Kora o mało nie umarła.
Piotr Wolwowicz jest niekłamanym zwycięzcą tych eliminacji programu TV. Na stronę youtube z jego piosenka wchodzą dziesiątki tysięcy słuchaczy. Ale w Polsacie rządzi inna dialektyka. Tu nie ma mowy o patriotyzmie ani o Polsce. Najlepiej jakby Wolwowicz zaśpiewał coś z repertuaru tak promowanego geja Eltona Johna, który już zaadoptował dziecko. Wtedy by najprawdopodobniej wygrał wg. oceny jury.
Dziwne, nieprawdaż?
A tu wykonanie Andrzeja Rosiewicza w całości.
Pytasz mnie
Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci
Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat
Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu
Mówisz mi, że inaczej żyją ludzie
Mówisz mi, że gdzieś ludzie żyją lżej
Mówisz mi, krótki sierpień, długi grudzień
Mówisz mi, długie noce, krótkie dnie
Mówisz mi, słuchaj stary jedno życie
Mówisz mi, spakuj rzeczy, wyjedź stąd
Mówisz mi, wstań i spakuj się o świcie
Czy to warto, tak pod góre, tak pod prąd
Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu
Może bociany, co wracają tu do gniazda
Coś, co każe im powracać tu
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja doczekania lepszych dni
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja dla ojczyzny lepszych dni
I jeszcze jedno wykonanie Andrzeja Rosiewicza
A tutaj chyba najlepsza porownawcza wersja tego co sie podoba jury i tej piosenki Wolwowicza. Zachodzi pytanie, kto to dobiera to jury? I w jakim kierunku zmierzamy dzisiaj.
17 Mar 2011
Henryk Pająk - Grabarze polskiej nadziei 1980-2005
Tutaj zamieszczam tylko fragmencik z książki Henryka Pająka, którą polecam gorąco do przeczytania w całości.
Obszerne fragmenty na stronie http://htmlimg2.scribdassets.com/7szz7tvmrgjtkw/images/1-8666a2410d/000.jpg
W sobotnio-niedzielnym dodatku „Dziennika" - „Europa" z 3 marca 2007 roku, charakteryzowali Rosję Putina dwaj adwersarze: politolog Gleb Pawłowski - profesor Uniwersytetu Moskiewskiego - zwolennik Putina oraz Władimir Bukowski, znany „dysydent", autor wielu książek demaskujących Sowiecję, zdecydowany przeciwnik „putinizmu". Wśród przeciwstawnych ocen w jednym się zgadzali, a uściślił to W. Bukowski:
-Unia Europejska została wymyślona po to, by socjaliści z zachodu i komuniści mogli się zjednoczyć. Po to przygotowywano tę konwergencję...
Bukowski jest w takim samym stopniu przeciwnikiem Unii Europejskiej, jak i współczesnej Rosji symbolizowanej przez Putina. Obaj natomiast pośrednio potwierdzili „proroctwa" Golicyna z pierwszej połowy lat 60. o zbliżającej się konwergencji dwóch rzekomo wrogich sobie systemów gospodarczych, politycznych i ideologicznych - kapitalizmu i komunizmu sowieckiego.
Natomiast ani jeden z tych znawców Rosji sowieckiej i posowieckiej nie odważył się postawie kropki nad „i" by stwierdzić, że tak naprawdę nie było rządnej „konwergencji", żadnego wyjścia z okopów i spotkania w połowie drogi. Była to jednostronna dalekosiężnie zaplanowana inwazja syjonistycznego globalizmu na Rosję, jej ponowne opanowanie i rozgrabienie. Konwergencja miała swój dokładny odpowiednik w posoborowej konwergencji religii, zwanej „ekumenizmem". W praktyce była to inwazja na dogmaty wiary chrześcijańskiej, jej totalne niszczenie przez relatywizację. Chrześcijaństwo wyszło z okopów z gałązką „dialogu", a tamci zasypali je dywanowym ogniem
modernistycznego nowinkarstwa. A działo się to dokładnie jednocześnie z „konwergencją" bolszewickiego Sowłagru.
15 Mar 2011
Premiera filmu "KRZYŻ" już za tydzień
JUż za parę dni premiera filmu na DVD,
filmu Ewy Stankiewicz i Janka Pospieszalskiego, ktorego nie zobaczysz w TVP.
Ani filmu, ani POspieszalskiego. Decyzją Iwony Schymalli, zostałzdjęty z anteny jego propgram " Warto Rozmawiać"
Kolejny ich film, to kontynuacja "Solidarnych 2010". Poruszający film o wydarzeniach pod krzyżem pamięci na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wstrząsający obraz o starciu dwóch światów z katastrofą smoleńską w tle. Elektryzujący dokument o Polakach AD 2010, wobec którego nie można przejść obojętnie...
Tego nie można zobaczyć w telewizji!
Cóż można pomyśleć o młodzieży,
która nie zdaje sobie sprawy z tego, do czego została podpuszczona?
filmu Ewy Stankiewicz i Janka Pospieszalskiego, ktorego nie zobaczysz w TVP.
Ani filmu, ani POspieszalskiego. Decyzją Iwony Schymalli, zostałzdjęty z anteny jego propgram " Warto Rozmawiać"
Kolejny ich film, to kontynuacja "Solidarnych 2010". Poruszający film o wydarzeniach pod krzyżem pamięci na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wstrząsający obraz o starciu dwóch światów z katastrofą smoleńską w tle. Elektryzujący dokument o Polakach AD 2010, wobec którego nie można przejść obojętnie...
Tego nie można zobaczyć w telewizji!
Cóż można pomyśleć o młodzieży,
która nie zdaje sobie sprawy z tego, do czego została podpuszczona?
14 Mar 2011
11 Mar 2011
10 Mar 2011
Doktorat honorowy Uniwersytetu Opolskiego dla Wałęsy
jak donosi www.nto.pl
Legendarny przywódca "Solidarności” i były prezydent otrzymał na Uniwersytecie Opolskim najwyższą godność akademicką. Stało się to w 17 rocznicę sejmowej ustawy o powołaniu UO, którą podpisał właśnie Lech Wałęsa.
Legendarny przywódca "Solidarności” i były prezydent otrzymał na Uniwersytecie Opolskim najwyższą godność akademicką. Stało się to w 17 rocznicę sejmowej ustawy o powołaniu UO, którą podpisał właśnie Lech Wałęsa.
8 Mar 2011
RARYTAS!!!!! MONIKA OLEJNIK, ADAM MICHNIK I JERZY URBAN!!!
sCIAGNIJ SOBIE TEN FILM NA TWARDY DYSK, bo za chwile go juz moze nie byc na you tube
7 Mar 2011
A nie mowilem? Obietnice spelnione.
a nawet powyzej 5 zl.
czyli powyzej placy za 1 godzine pracy.
Jesli nie masz zludzen, to glosuj zgodnie z sumieniem.
Ja juz wybralem.
6 Mar 2011
Straszliwa Historia o Bartoszewskim
Straszliwa Historia o bartoszewskim
Mówi prof. Mira Modelska-Creech z Georgetown University w Waszyngtonie Oraz Pracownik Administracji Białego Domu.
4 Mar 2011
Wyższe emerytury dla agentów "Bolka", "Alka" i "Wolskiego"
SEJM – przeforsował,
SENAT – przyklasnął,
PREZYDENT – podpisze,
NAROD – zaplaci!
SENAT – przyklasnął,
PREZYDENT – podpisze,
NAROD – zaplaci!
Czyli podwyzka zarobkow ,dla bylych prezydentow –agentow:
„ALKA” - Kwaśniewskiego, „BOLKA” – Wałęsy, „WOLSKIEGO” – Jaruzelskiego.
W priwislanskim kraju wejdzie w życie nowy ukaz zatwierdzający wynagrodzenie byłych prezydentów do wysokości 75% wynagrodzenia obecnego prezydenta. Otrzymają oni również związane z tym stanowiskiem przywileje typu: dożywotniej ochrony osobistej oraz dożywotniej bezpłatnej pomocy medycznej.
Naturalnie ustawa sejmowa nie ma nic wspólnego z nędznymi ochłapami wypłacanymi przez ZUS (z płaconych przez całe pracowite życie obowiązkowych składek) pracującemu narodowi.
Naturalnie ustawa sejmowa nie ma nic wspólnego z nędznymi ochłapami wypłacanymi przez ZUS (z płaconych przez całe pracowite życie obowiązkowych składek) pracującemu narodowi.
I niech ktoś mi teraz powie, że nie warto być agentem obcego mocarstwa!!!!!!!!!
Obecny prezydent jest bardzo cwany bo podpisujac ten ukaz zagwarantuje i sobie kasę na stare lata.
1 Mar 2011
Rajd Syren i Warszaw. Starymi samochodami z Polski do Edynburga. Fantazja.
Na początku maja przyjeżdza do Edynburga blisko 30 osobowa grupa miłośników starych samochodów z Polski, Warszaw i Syren. Niektóre egzemplarze mają prawie 50 lat i ciągle są na chodzie.
EUROPEJSKI RAJD SYREN I WARSZAW
NEKLA-AMSTERDAM-EDYNBURG
29.04 - 8.05.2011
NEKLA-AMSTERDAM-EDYNBURG
29.04 - 8.05.2011
Szczegóły pobytu u nas poniżej, a całość wycieczki możesz prześledzić na stronie
Miejmy nadzieję, że ta atrakcyjna eskapada z Polski, spotka się z dużym zainteresowaniem społeczności polskiej w Okolicach Edynburga.
A może udałoby się zorganizować jakieś spotkanie z konsulem i członkami polskich portali społecznościowych i POlonii? To dla nas niebywała okazja, zobaczyć jak sie sprawują polskie przecież samochody znane nam z dzieciństwa. Nieprawdaż?
02.05. poniedziałek ( 180 km )
O godzinie 16.00 mamy załatwione wejściówki do destylarni
Glenkirchie (szkocką wódę tam robią czyli whiskey:-)
Glenkirchie (szkocką wódę tam robią czyli whiskey:-)
Po bardzo przyjemnych chwilach spędzonych w destylarni, udajemy się do portu gdzie odbędzie się
pokaz naszych samochodów
pokaz naszych samochodów
(Terminal Ocean Driver).
Tam będzie czas wolny na obiadek i obejrzenie statków.Przejazd na miejsce noclegu Travelodge- hotel Musselburgh 15 km przed Edynburgiem.
03.05. wtorek
Zamek - zwiedzanie około 3-4 godzin
Parlament szkocki- zwiedzanie około 1 godziny
Jeżeli starczy nam czasu, to zwiedzimy jeszcze coś ciekawego.
Przewidujemy czas wolny dla uczestników - 2 godziny.
Przewidujemy czas wolny dla uczestników - 2 godziny.
04.05. środa ( 180km )
Zwiedzimy w tym dniu Kaplice Rosslyn
Jadąc w stronę promu zrobimy sobie pamiątkowe zdjęcia na granicy szkocko-angielskiej.
Odpłyniecie promu o godzinie 17.00.
Subscribe to:
Posts (Atom)