Sybiraki, Sybiraki
Ty mocny narodzie
Szesc lat dlugich przemierzając
w zimnie i głodzie.
Sybiraki Sybiraki
Z dalekiej podrozy
Niech się los Sybiru
Nigdy nie powtorzy
W 1940 roku, 10 lutego, miala zaledwie 12 lat gdy NKWDziści załomotali kolbami do drzwi rodzinnego domu przed świtem i kazali się pakować.
- Sobirajties' z wieszczami.
Dali im na to pół godziny. Podstawili sanie. Na dworze mróz, jakieś 30 stopni, śniegu po kolana. Malutka wioska na kresach, Łoszniów. Co można spakować w pół godziny?
Dziesięc lat temu opisałem drogę przez mękę jednej z bliskich znajomych, która starała się o rentę. I choćdzisiaj minęło kolejne poinad 10 lat, w kraju nic sie nie zmieniło. Rzad Tuska woli pomagać Murzynom z głębi Afryki dając im azyl i utrzymanie na nasz koszt niż znaleźć możliwość sprowadzenia do Polski Polaków z Kazachstanu, gdzie zostali wywiezieni właśnie 10 lutego 19490 roku.
Zatytułowałem to w 1980 roku dla tygodnika "Strzelec Opolski":
Obywatele II kategorii
"Mój Boże, kto tam nie był, nie uwierzy"
"Zwracam się z prośbą o pomoc i zajęcie się sprawą dotycząca wielu Polaków, najbardziej pokrzywdzonych przez los, którzy, po kilkuletnim pobycie na Syberii, w nieludzkich warunkach bytowych, w ciężkiej pracy o głodzie i chłodzie poniżej 40 stopni, w poczuciu stałego zagrożenia zdrowia i życia, niepewności i lęku o rodzinę, nie mogą dzisiaj doczekać się choć symbolicznego zadośćuczynienia za doznane krzywdy w postaci świadczeń zgodnie z przepisami ustawy o kombatantach. Po powrocie do Polski, przez kilkadziesiąt lat byliśmy obywatelami drugiej kategorii i dziś żyjemy, podobnie jak wtedy, na granicy biologicznej wytrzymałości mając, niestety, o 50 lat więcej. Wydaje mi się, że ZUS traktuje Sybiraków wybiórczo, jednym przyznając, innym zaś - nie wiedzieć czemu - nie przyznając, należnych świadczeń tj. prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy w związku z deportacją do ZSRR." - napisała w liście do Elżbiety Jaworowicz, redaktorki programu interwencyjnego TVP PR2 - "Sprawa dla reportera"
- Wywieziono mnie jako 12 letnią dziewczynkę 10 lutego 1940 roku - wspomina Jadwiga Kowalska. - Z Syberii wróciłam po sześciu latach. Nie mam żadnego wykształcenia, bo szkolne lata spędziłam przy wyrębie lasu. Po powrocie pomagałam ojcu w gospodarstwie rolnym, dopóki nie zginął tragicznie pod pociągiem. Po wyjściu za mąż, również pracowałam na gospodarce. Zawodowo nigdy nie pracowałam, nigdy zresztą o tym nie myślałam, nie mając odpowiedniego przygotowania. Najpierw pomagałam ojcu na roli, potem mężowi.
Przeżycia związane z pobytem na Syberii, w wystarczającym stopniu naznaczyły osobowość i charakter Jadwigi Kowalskiej. Cierpiała na ustawiczny lęk, nie zdając sobie z tego sprawy i nie umiejąc go nazwać. Do lekarza nigdy nie chodziła.
- Dla mnie był to stan normalny - powiada. - Jeśli mnie coś bolało, przykładałam rękę i tak długo masowałam bolące miejsce, aż ból ustał. Zawsze śniły mi się koszmary syberyjskich nocy, kołatanie kolbami do drzwi, miesięczna podróż w bydlęcym wagonie bez jedzenia i picia, z dziurą w podłodze do załatwiania potrzeb, przeraźliwe krzyki i wrzaski sołdatów, śmierć wielu współtowarzyszy "podróży", katorżnicza praca przy wyrębie lasu.... Ciągle słyszałam w głowie jakieś kroki, zawsze mi się zdawało, że ktoś mnie obserwuje, więc musiałam się oglądać.
Na kanwie jej snów napisać by można scenariusz dla niejednego filmu. Z natury cicha i spokojna, drobnej postury, introwertyczna, nie potrafiła nigdy poskarżyć się, że jej cokolwiek dolega. W roku 1984 ZUS zaczął jej wypłacać rentę po zmarłym, także tragicznie, mężu. Wtedy, po kolejnym szoku, zaczęła pisać proste, rymowane wiersze. Do dziś napisała ich ponad tysiąc. W wielu z nich są ślady syberyjskich przeżyć.
"Piszę"
Piszę moje wiersze, z tego się raduję, chętnie ofiaruję.
Żeby napisać, trzeba umieć,
nie każdy potrafi takiego zrozumieć.
Chce dokuczyć swoją mową,
że taki co pisze, ma coś z głową.
Ja głowę mam zdrową, w niej myśli wiele, z wami się podzielę.
I się uśmiecham, jak takie coś słyszę
Odpowiem, że on ma z nogą i nic nie napisze.
x x x
Gdy w Opolu powstał oddział Związku Sybiraków, dowiedziała się, że należą jej się jakieś dodatki kombatanckie do renty, że są jakieś dodatkowe możliwości świadczeń dla Sybiraków. Jedno doroczne spotkanie w Opolu i strzępek informacji, za rok znowu coś usłyszała, po kolejnym roku zdecydowała, że może też będzie się starać o jakiś dodatek. Znów minął rok, w końcu zgłosiła się do lekarza i zaczęła się leczyć. Okazało się, że potrzebne są leki i po nich czuje się znacznie lepiej.
- Kiedy wystąpiłam o przyznanie renty z powodu niezdolności do pracy w związku z pobytem na Syberii, ZUS nie przyznał mi prawa z tego tytułu. Mimo zaświadczenia lekarza prowadzącego, że mój stan jest niewątpliwym następstwem deportacji, a także nie rokuje poprawy, jako że zmiany są utrwalone, biegły sądowy wydał opinię, że nie widzi związku zaburzeń lękowo- subdepresyjnych (tak się to uczenie nazywa) z sześcioletnim pobytem na Syberii. W czasie pobytu u lekarza biegłego czułam się skrępowana i popędzana, nie dane mi było spokojnie opowiedzieć o swoich przeżyciach i lękach. Wyszłam przestraszona i zapłakana. Kiedy dostałam opinię na piśmie to nawet nie zauważyłam dopisku małymi literkami, że mogę się w terminie 3 dni (!) odwołać, zresztą nie mieściło mi się to w głowie, żeby się odwoływać.
Jakże to - mówi, - pismo urzędowe, pieczęć z Sądu, toż oni lepiej wiedzą co robią, uczeni są przecież, a ja głupia baba ze wsi, cóż ja dla nich znaczę?
Odwołała się do Sądu Pracy - bezskutecznie.
Wysoki Sądzie!
Czy mogę prosić o sprawiedliwość i zrozumienie,
Za sześcioletnią Syberię
I półtoraroczne starania ofiary.
Bardzo przykro mi za kilkakrotną odmowę.
Odpowiedź, że stan zdrowia nie spowodowany deportacją i Syberią.
Mój Boże, kto tam nie był, nie uwierzy.
Nie mogę tego komentować,
Trzeba się leczyć, żeby nie zwariować.
Sześć lat przeżyłam w tym kraju
Gdzie ludzie z głodu umierają.
Ze powróciłam - dzięki Boskiej Opatrzności,
Muszę pokonywać dane mi przykrości.
x x x
Sprawa w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu także nie przyniosła rezultatu. Jest bezsilna, bezradna. Nie wie do kogo jeszcze się zwrócić z prośbą o pomoc. Słyszała od znajomych w związku, że jedni Sybiracy dostali, inni nie, nie chce posądzać kogokolwiek o łapówki i stronniczość. Jej siostra, mieszkająca w innym województwie, która przeszła tę samą syberyjską drogę, dostała rentę od razu, bez żadnych kłopotów. Nie może tego zrozumieć. Jej całe życie to cicha, spokojna wegetacja, żeby nikomu nie wejść w drogę, żeby tylko kogoś nie skrzywdzić.
"Katedra Psychiatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego prowadzi od 1989 roku badania osób wywiezionych w latach 1939-1956 do Związku Radzieckiego. Obejmują one łagierników, więźniów, deportowanaych i dzieci urodzone w tym okresie. Wszystkie te badania wykazują, iż długotrwałe przebywanie w stanie stresu, w lęku, w fatalnych warunkach higienicznych, często w głodzie i zimnie, w poczuciu stałego zagrożenia - wywołuje nieodwracalne zmiany fizyczne i psychiczne" - czytamy w oświadczeniu wydanym dla Zarządu Głównego Związku Sybiraków .
Niestety, ZUS-owi trudno dzisiaj uznać, że okoliczności sprzed sześćdziesięciu lat mają wpływ na dzisiejsze samopoczucie Sybiraków i czy wywołały niezdolność do podjęcia pracy uprawniającą do przyznania świadczeń.
***
To był tekst opublikowany w "Strzelcu Opolskim".
Tak, do dzisiaj nic sie nie zmieniło, poza tym, że ZUS jest już jeszcze większym bankrutem niż 11 lat temu.
Do komisji
Renciny nie przyznali
i tak udokumentowali:
- Te choroby co was nękają
nic wspólnego z Syberią nie mają.
Ten co przeżył, Boże Święty,
Tym schorzeniem jest dotknięty.
Nadciśnienie i nerwica,
Reumatyzmy i tarczyca.
Strzaszne bóle w kręgosłupie
Tu cię boli, tam cię łupie.
Chore nerki, we łbie się kręci,
Tak żyć - dłużej nie mam chęci.
Życzę ja wam moi mili
Tym co wniosek odrzucili,
Żeby wam się dobrze działo
I na leki nie brakowało.
I jeszcze jeden wiersz Jadwigi Kowalskiej
Wspomnienia raju
Kto te polskie łzy policzy,
które wsiąkły w obcą nam ziemie?
Jak długo jeszcze Sybir
straszyć będzie to polskie plemie?
Kto pozbiera tę polską krew,
która wsiąkła w obcą nam ziemie?
Niewinna krew przez zniewolenie,
Czerwone korale zebrało to nieludzkie plemię.
Po tylu latach jeszcze kolka kłuje w serce,
Pamiętam o strasznym głodzie i poniewierce.
Gdyż pamięć ludzka ma to do siebie,
że ból i żal zapomina - dopiero w niebie.
35936