Od jakiegoś czasu nad wieloma miastami, wielkimi aglomeracjami świata, także w Polsce, przelatujące samoloty zostawiają za sobą dziwny ślad, niby to para wodna czy spaliny, ale okazuje się że nie. Nie jest to nic zwykłego co zawsze rozpływało się w powietrzu i po godzinie nie było już śladu. Te smugi po godzinie rozprzestrzeniają się , po dwóch trzech godzinach, zakrywają całe niebo, ktore z niebieskiego staje się białe, jakby zachmurzone. Co dziwne, samoloty wykonują planowe zasmugowanie nieba wzdłuż i w poprzek, tworząc swego rodzaju kratę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby była jakaś okazja czy święto. Ale nie, leci sobie leci, w pewnym momencie włącza sie zapylanie nad miastem, po czym za kolejnym nawrotem sytuacja sie powtarza, samolot włącza i wyłącza urządzenia zapylające.
O co tu chodzi w tym dziwnym tańcu na niebie? Czyżby kolejna teoria spiskowa? Czy to przypadek, że po takim zapyleniu mieszkańcy miast skarżą się na drogi oddechowe, mają kłopoty z oddychaniem i krążeniem? Na you tube jest już mnóstwo filmów o tym "zjawisku" meteorologicznym. Czy to nie daje do myślenia?
Jeśli chcesz wiedzieć więcej, w co ani przez chwilę nie wątpię, zobacz także to:
No comments:
Post a Comment
Z powodu niechcianego spamu,
aby skomentować,
trzeba sie zalogowac